Emocje pod kontrolą cz. 1
Niepohamowany atak gniewu, wybuch płaczu, czy rumieniec na twarzy, a wszystko to w towarzystwie innych osób – ile razy przysłowiowo „puściły ci nerwy”? Każdy z nas przeżył taką sytuację, co do której chciałby cofnąć czas i zmienić swoją reakcję.
Z panowaniem nad emocjami miała problem także Gael Lindenfield, autorka książki Samokontrola emocjonalna. W dniu, w którym postanowiła napisać książkę, jej dziewiętnastoletnia córką zginęła w wypadku. Wtedy jej wszelkie teorie na temat samokontroli wydały się pozbawione znaczenia, a jednak postanowiła wypróbować je na własnej skórze. Dzięki nim udało jej się uporać z tragedią i wrócić do normalnego życia. Jej porady przydadzą się nie tylko ludziom, którzy doświadczyli traumatycznych przeżyć, ale także wszystkim, pragnącym zachować godną i pełną opanowania postawę w stresujących sytuacjach.

Samokontrola emocjonalna to wiara w siebie

Aby przekonać się jak bardzo ulegamy emocjom, najlepiej przyjrzeć się wyznacznikom określającym wzorzec równowagi emocjonalnej. Po pierwsze kontrola nie polega na hamowaniu czy tłumieniu subiektywnych odczuć, a wręcz przeciwnie, osoba, która czuje się pewna siebie jest swobodna w przeżywaniu całej gamy emocji. Doświadcza ich świadomie
i pozwala im zaistnieć. Nie obawia się, że wezmą one górę nad rozsądkiem, gdyż posiada poczucie kontroli nad nimi. Nie popadnie przez to w emocjonalną niedostępność.
W każdej sytuacji, będzie potrafiła racjonalnie wytłumaczyć swoje czyny i nie zrobi nic co nie jest zgodne z jej wartościami. Charakterystyczna dla opanowanej osoby jest także silna motywacja w dążeniu do celu, ponieważ nie zrezygnuje ona z działania bez wyraźnego powodu. Poza tym jej wszelkie działania podyktowane emocjami będą kierowane wyłącznie do osób, których te odczucia dotyczą. Wykluczone jest więc wyładowywanie negatywnego napięcia na osobach przypadkowych lub niewinnych członkach rodziny.
Co ważne osoba zrównoważona emocjonalnie wyróżnia się empatią, potrafi wyczuwać nastroje innych osób i przede wszystkim rozumieć ich emocje, co zaoszczędzi niepotrzebnych konfliktów. Podjęcie pracy nad własnymi emocjami, jest procesem długotrwałym i żmudnym. Według autorki może on trwać nawet dwa lata, co w porównaniu do czasu, w jakim kształtowały się w nas niechciane nawyki i schematy postępowania wydaje się stosunkowo krótkim okresem. Na zachętę warto przyjrzeć się korzyściom płynącym z dążenia do tego celu. Po pierwsze jest to wzrost szacunku do samego siebie, ale także zyskanie szacunku wśród innych ludzi. Wzmocni się poczucie własnej tożsamości.
Dzięki panowaniu nad emocjami zaoszczędzisz czas, który traciłbyś na niezdecydowanie. Wzrośnie umiejętność pracy w zespole, nie tylko ze względu na zdrowe podejście do zadania, ale także z powodu większego zrozumienia innych. Podejmujących pracę nad samym sobą czeka także nagroda w postaci poprawienia kontaktów interpersonalnych czy swobody w wyborze partnera/partnerki życiowej. Będzie to możliwe dzięki zaakceptowaniu samotności, co w konsekwencji wyeliminuje fałszywe, niesatysfakcjonujące znajomości oraz uchroni przed uzależnieniem od drugiej osoby. Podwyższy się zdolność do przedstawiania swoich racji, zarządzania pieniędzmi a także do pozbycia się złych nawyków żywieniowych. To tylko niektóre korzyści płynące z pracy nad samokontrolą emocjonalną, a z całą pewnością zachęcają do podjęcia wyzwania.

Zakodowane schematy zachowań

Emocje to reakcje na impulsy przekazane przez zmysły do mózgu. Ich źródeł możemy doszukiwać się w pierwotnej więzi między matką a dzieckiem. Podobnie można definiować podstawy istnienia miłości i zazdrości, które stoją na straży pozostawania w związku i chęci posiadania potomstwa.
Działanie emocji jest zdumiewająco szybkie, biorąc pod uwagę proces, w którym powstają. Zaczyna się od momentu, w którym nasze zmysły zarejestrują obiekt, stający się bodźcem, następnie informacja przedostaje się do wzgórza w mózgu. Tam nabywa ona znaczenia i zostaje przesłana do kory mózgowej, w której zapada decyzja o konkretnej reakcji. Przechodzi następnie do ciała migdałowatego, w którym ostatecznie zostają uruchamiane konkretne działania ciała. Kora mózgowa zbudowana jest ze zwojów nerwowych i w swoim funkcjonowaniu przypomina skomplikowany komputer.
Oprócz interpretowania informacji, umożliwia także manipulowanie emocjami innych, a więc świadomie kieruje naszym zachowaniem w taki sposób, by otrzymać to, czego oczekujemy. Ciało migdałowate niegdyś pełniło rolę prymitywnego mózgu emocjonalnego, odpowiedzialnego za szybką decyzję – walczyć czy uciekać, w sytuacji zagrożenia. Co ciekawe czasami opisany wyżej proces odbywa się z pominięciem kory mózgowej, a reakcje zostają zainicjowane bezpośrednio przez ciało migdałowate. Działa ono inaczej niż kora mózgowa.
Aby szybciej wywoływać pożądane działania, przechowuje w sobie coś co moglibyśmy nazwać pewnego rodzaju archiwum. Są za to geny, ale także doświadczenia gromadzone w ciągu życia. Z tego powodu może zdarzyć się, że zareagujemy automatycznie, ponieważ w odróżnieniu do kory mózgowej ciało migdałowate nie podchodzi elastycznie do sytuacji i nie szuka nowych rozwiązań. Działa na zasadzie przypasowania konkretnej sytuacji do znanych sobie schematów.
Przykładowo osoba zazwyczaj opanowana i racjonalna zostaje świadkiem napadu. Jej reakcja jest następująca: oczy rejestrują obraz, który jest interpretowany jako zagrożenie. Ciało migdałowate dopasowuje wzorzec do zakodowanych schematów, odbierając to jako niebezpieczeństwo. Wywołuje stan gotowości organizmu, wysyłając impuls do wydzielenia adrenaliny, przyspieszenia oddychania i zwiększenia częstotliwości bicia serca. Ucieczka jest automatyczna.
Dopiero po chwili osoba może zorientować się, że mogła zareagować inaczej, na przykład wezwać pomoc. Wtedy pojawia się szereg innych emocji, poczucie wstydu, strach, gniew. Obwinianie siebie jest jednak pozbawione sensu, gdyż reakcje tego typu trwają tylko ułamki sekund i są silnie zakodowane w mózgu.

W następnym artykule z tej serii znajdą Państwo informacje na temat stanów emocjonalnych i metod ich kontrolowania.

To może Cię też zainteresować